wtorek, 12 marca 2013

Moja pielęgnacja twarzy...

Hej,
dziś trochę o  mojej pielęgnacji twarzy, o kosmetykach, które używam i nie tylko, ponieważ chciałam napomknąć o "wspomagaczach", którymi działam od wewnątrz na moją buzię :) 


Zacznę od opisu żelu i kremu LYSALPHA z SVR, które stosuję. 


Na pierwszy ogień pójdzie żel MOUSSANT PURIFIANT, który ma oczyszczać, odblokowywać pory, skutecznie eliminować nadmiar sebum oraz usuwać zanieczyszczenia. Delikatnie perfumowany, pozbawiony mydła preparat pozostawia skórę czystą i zadbaną. 

SKŁAD: Aqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Glycerin, Sodium Cocoamphoacetate, PEG-150 Polyglycerin-2 Tristearate, Sodium Laureth Sulfate, Coceth-3, Pentylene Glycol, Cocamidopropyl Betainamide MEA Chloride, Glucono Delta Lactone, Zinc PCA, Tephrosia Purpurea, Salicylic Acid, Squalane, Cocamidopropyl Dimethylamine, Laureth-2, Sodium chloride, Citric Acid, Sodium Citrate, Sodium Sulfate, Glyceryl Caprylate, Dipropylene Glycol, Caprylyl Glycol, Butylene Glycol, Ethanolamine, Chlorphenesin, Phenoxyethanol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Parfum (Fragrance).

Skład oczywiście nic mi nie mówi, oprócz tego, że potrafię odczytać nazwy, które znam :) ale jak dla mnie jest idealny. Moją  buzię czyści pięknie. Jest gładka, widać gołym okiem, że jest umyta, świeża. szczególnie po całodziennym makijażu widać wyraźne odświeżenie skóry, pory są oczyszczone i zmniejszone. Poza tym wydajność tego produktu jest zadowalająca. Kupiłam go w przecenie w S.-P za 36zł, używam ok.2 miesiące i jeszcze połowa przede mną.

Kolejny jest krem LYSALPHA MATIFIANT CREME, który ma aktywnie pielęgnować skórę tłustą i trądzikową.Ogranicza wydzielanie łoju spowodowane stresem, redukuje zmiany zapalne o 36% oraz zaskórniki, reguluje nadprodukcję łoju, wygładza skórę.

SKŁAD: Aqua (Purified Water),Glucono Delta Lactone, Ethylhexyl Sterate, Mystril Alkohol, Glycerin, Glyceryl Sterate, Cetyl Alkohol, Sodium Hydroxide, Salicylic Acid, Butylene Glycol, Methyl Methacrylate Crosspolymer, Dicaprylyl Carbonate, Cyclopentasiloxane, Peg-75 Sterate, Zinc PCA, Myristyl Glucoside, Tephrosia Purpurea, Silica Dimethyl Silylate, Dexstrin Palmitate, Xanthan Gum, Squalane, Palmitic Acid, Steareth -20, Ceteth-20, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance).

Dla mnie krem rewelacja. Z moim problemem świecącej skóry i nadmiernym wydzielaniem sebum radzi sobie rewelacyjnie. Jest wspaniały, ładnie pachnie, świetnie matowi na bardzo długo. Świetnie sprawdza się pod makijaż. Nie zapycha. Nie podrażnia mojej skóry, z czym miałam problemy używając drogeryjnych kremów np. Garnier, AA. Z wydajnością też jest ok. Właśnie go wykańczam. Kupiłam go razem z żelem w promocji za 35zł.

Obydwa produkty oceniam bardzo dobrze, jeśli nie rewelacyjnie. Są moimi pierwszymi kosmetykami aptecznymi do pielęgnacji twarzy i dzięki nim wiem, że więcej nie kupię drogeryjnych kremów w stylu NIVEA, wspomnianego już Garniera, AA itp. Moja skóra jest gładsza, pojawia się o wiele mniej "nieprzyjaciół" i pory są wyraźnie zmniejszone. 

Kolejne produkty to krem pod oczy SORAYA daybyday, Dotlenianie & Nawilżanie, nawilżający krem wygładzający i nawilżające serum odprężające TOŁPA dermo face, hydractiv.  


Krem pod oczy stosuję od niedawna i na razie sprawdza się dobrze. Mam nawilżoną skórę wokół oczy, a nawet może zmniejszone cienie pod oczami, ale na jego temat wypowiem się szerzej po dłuższym stosowaniu. W każdym razie producent gwarantuje, że krem zapewnia 24-godzinne nawilżenie skóry, przywraca skórze gładkość, redukuje cienie i worki pod oczami, zmniejsza widoczność zmarszczek. Bez skrupułów zamieniłam na niego krem pod oczy z Ziaji SOPOT, który był dla mnie beznadziejny, nic nie robił i nie sprawdził się. 

Serum z TOŁPY ukochałam od początku stosowania. Ładnie pachnie, ma przyjemną konsystencję, wpija w moją skórę błyskawicznie i dokonuje na niej cuda :). Producent pisze, że jest skoncentrowane i wzmacnia działanie kremów. Intensywnie nawilża i uelastycznia skórę. Odpręża i przywraca komfort. Eliminuje oznaki zmęczenia i stresu. Łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia. 3xTAK, zgadzam się ze wszystkim. No i do tego jest stosunkowo tanie, przyjemnie się aplikuje pipetką :) Pozostawia bardzo fajne uczucie na twarzy. Stosuję je jednak tylko na noc, na dzień ograniczam się tylko do kremu. 


Dalej są maseczki-peelingi-żele z TOŁPY, sprzedawane w saszetkach, których zawartość przetransportowałam do plastikowych słoiczków. Próbowałam w sumie wszystkich i wszystkie są bardzo fajne. Moje ulubione to Dermo Face Sebio, Maska - peeling - żel 4 w 1 korygująca niedoskonałości i Huminea Hydrativ, Maska-peeling hydroenzymatyczny, które pomagają mojej skórze w sytuacjach kryzysowych. Oczyszczają i zmniejszają pory i uszczęśliwiają mnie :) 
Do tego od niedawna stosuję scrub do twarzy choicee naturalny, który mam z wymianki i który sobie chwalę. Ma ładny cytrusowy zapach, nie za duże, nie za małe granulki, nie podrażnia skóry nawet przy dłuższym oczyszczaniu. To co ma robić, czyli scrubować moją twarz, to robi i nic więcej nie musi. 


Do demakijażu używam emulsji z EVELINE, Bio Hyaluron 4D 3w1 i jak do tej pory sprawdza się świetnie i jest najlepszym moim produktem, który do tej pory stosowałam do demakijażu. Nie lubię płynów micelarnych i częściej wybieram właśnie mleczka. Większość nie radziła sobie jednak z demakijażem oczu i pozostawiała uczucie "zapchania" twarzy i czułam, że nie była ona nadal brudna. Ten produkt jest zupełnie inny, pięknie pachnie, zmywa nawet najmocniejszy makijaż za jednym razem, oczy po nim nie szczypią, skóra jest oczyszczona i delikatna. Emulsja jest lekka i pozostawia naprawdę fajne uczucie na twarzy. Nie wysusza, nie podrażnia. Wygodny dozownik - pompka. Jest tanie, bo zapłaciłam za nie ok.14zł i baaaaaaaaardzo wydajne, używam, używam i końca nie widać. 
No i produkt, który stosuję zawsze po porannej i wieczornej toalecie, to zwykła, biała wazelina z ZIAJI, która uszczęśliwia i pielęgnuje moje usteczka, żeby nie były szorstkie i wyschnięte :)


I na koniec przyjaciele mojej skóry, włosów i paznokci, którzy działają od wewnątrz - BIOTEBAL, który właśnie mi się skończył i kupiłam na spróbowanie belissę. Biotebal pomógł mi bardzo w okresie jesienno-zimowym kiedy to moja skóra, włosy i paznokcie przeżywały ogromny kryzys, a odkąd zaczęłam go łykać zaobserwowałam znaczną poprawę. Jest dość drogi ponieważ w regularnej cenie kosztuje ok.37zł. 
A do działania na "ogromnych" gości na mojej twarzy moje nieodłączne Benzacne, które stosuję od lat i jak do tej pory zawsze pomaga. 

I to by było na tyle. Jeśli są jakieś pytania - odsyłam do opcji komentarzy, na każdy odpowiem. Jeśli nie ma pytań, a są własne opinie i spostrzeżenia, także odsyłam opcji komentowania. 

Na dole strony wstawiłam mini czat. Jeśli widzicie, że jestem i chciałybyście popisać zapraszam. 

A jutro będzie tag... 

Howgh... :) 

1 komentarz:

  1. Brałam te tabletki belissa i byłam z nich bardzo zadowolona bo było widac efekt ale dopiero po drugim opakowaniu i regularnym jedzeniu. Obserwuję Twojego bloga i zapraszam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :) Zapraszam do obserwacji i odwiedzania bloga...